środa, 12 stycznia 2011

Piłkarskie podsumowanie roku 2010!!!


Mistrzostwa Świata w RPA , Liga Mistrzów oraz świetne występy Lecha Poznań w Lidze Europejsckiej pod dyktando tych wydażeń minął ostatni rok w futbolu, był to rok naprawde udany i bogaty w wielkie emocje piłkarskie.

Rok 2010 był bogatym rokiem jeśli chodzi o piłkę nożna zarówno klubowo jak i na szczeblu reprezentacyjnym. Główną impreza minionego roku były oczywiście Mistrzostwa Świata w RPA odbywające się w czerwcu i na początku lipca. Po raz pierwszy taka impreza zagościła na kontynencie afrykańskim wzbudzając tym samym wielkie emocję. Sama impreza stała na wysokim poziomie, zarówno piłkarskim jak i organizacyjnym (pomijając wuwuzele kompletnie przeszkadzające oglądać w telewizji mecze). Głównymi bohaterami imprezy i zarazem jej triumfatorami byli oczywiście Hiszpanie, którzy sięgnęli po ten tytuł pierwszy raz w historii pokonując w wielkim finale Holendrów po dogrywce 1-0 , bramkę na wagę tytułu strzelił Andres Iniesta. Niestety jak każda impreza przynosi nam rozczarowania, nie inaczej było i teraz. Do największych rozczarowań należy wymienić występ obrońców tytułu Włochów oraz Francuzów, którzy zakończyli udział w mistrzostwach na fazie grupowej.

Podsumowując ten rok pod kontem reprezentacji nie da się wspomnieć o naszej polskiej kadrze prowadzonej przez Franciszka Smudę. Brak awansu na mistrzostwa świata oraz bardzo słabe wyniki w meczach towarzyskich nie napawają optymizmem przed kolejnym 2011 rokiem, jednakże selekcja którą przeprowadza trener reprezentacji wydawać by się mogła, że zmierza w dobrym kierunku co pokazał mecz na koniec roku z Wybrzeżem Kości Słoniowej wygranym przez nasz zespół w stosunku 3-1.

Kończący się rok w piłce klubowej był rokiem zdominowanym przez Inter Mediolan klub prowadzony przez Portugalczyka Jose Murinho wygrał wszystko co było do wygrania w klubowej piłce Ligę Mistrzów, Mistrzostwo Włoch jak również Klubowe Mistrzostwa Świata. Przez cały rok również pasjonowaliśmy się pojedynkami toczącymi w lidze hiszpańskiej pomiędzy Barceloną a Realem Madryt. Lepiej z tych potyczek wychodziła Barcelona która nie dość, że sięgnęła po tytuł Mistrza Hiszpanii to na domiar złego dwa razy pokonała Real w lidze i to w ostatnim meczu na jesień, aż 5-0 upokarzając wielki Real Madryt.

Jeśli chodzi o polską piłkę klubową to cały rok zdominował Lech Poznań, zespół prowadzony przez Jacka Zielińskiego (którego pod koniec sezony zastąpił Jose Mari Bakero) spisywał się bardzo dobrze w lidze polskiej sięgając po tytuł. Niestety świetna gra nie przełożyła się na awans do Ligi Mistrzów do której mistrz polski próbuje się dostać nieskutecznie od 14lat. Na otarcie łez dla Lecha pozostała Liga Europejska i tu o dziwo mistrz polski spisywał się wręcz rewelacyjnie. Po losowaniu grup Lech trafił do grupy śmierci z takimi tuzami piłkarskimi jak Manchester City, Juventus Turyn czy nieco słabszy FC Salzburk. Każdy nie dawał Lechowi najmniejszych szans z takimi drużynami a Lech po raz kolejny udowodnił, że w piłkę nie grają ogromne pieniądze i marki tylko ludzie i z 10pkt na koniec wyszedł z 2 miejsca z grupy ustępując tylko Manchesterowi City gorszą różnicą bramek. Miejmy nadzieję że w przyszłym roku Lech równie udanie będzie reprezentował nasza piłkę klubową na arenie europejskiej.

Życzę wszystkim kibicom piłkarskim dużo wrażeń i emocji w przyszłym piłkarskim roku 2011!!!!!

Pozdrawiam




Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Krótka historia Marcin Gortata w Phoenix Suns - NBA

Autorem artykułu jest hiszpan



Cztery punkty, osiem zbiórek i aż pięć asyst - to wynik pobytu na parkiecie Marcina Gortata w meczu z Detroit Pistons w koszykarskiej lidze NBA. Polak grał 30 minut.

Cóż, można powiedzieć Marcin Gortat z meczu na mecz rozkręca się. W meczu debiutanckim (23.12.2010) w Phoenix Suns zebrał cztery piłki przeciwko Miami Heat. W meczu następnym z Los Angeles Clippers tylko jedna zbiórka natomiast przeciwko Philadelpia 76ers zgarnął sześć piłek.

Wystarczy tych pochwał pod adresem Marcina, gdyż jego drużyna należy do jednych z najgorszych, jeżeli chodzi o postawę w obronie, średnio w meczu rywale zdobywają powyżej 100pkt. Widząc taką postawę zawodników trener Alvin Gentry zarządził dłuższe treningi skupiając się na obronie. Przyniosło to skutek- wygranej z Detroit Pistons 92:75. Liderami strzeleckimi "Słońc" byli Vince Carter i Jared Dudley. Obaj zdobyli po 19 punktów i popisali się też skutecznością w rzutach zza linii trzech punktów. "Zrobiliśmy duży krok naprzód" powiedział Gortat po spotkaniu. "Wszystkie elementy w grze, które założyliśmy prawie w pełni wykonaliśmy. Należy się cieszyć i poziom utrzymać w następnych meczach. "

No cóż należałoby utrzymać, może nawet poziom został utrzymany, ale przeciwnik okazał się wymagający. Mowa tu o Sacramento Kings, z którą ulegli 89:94. Cieszyć mogą dwie rzeczy- Phoenix Suns udało się skutecznie grać w obronie tak, że drużyna przeciwna nie przekroczyła 100 zdobytych punktów. Druga to ta, że Polak trafił sześć z dziesięciu rzutów z gry, wykorzystał cztery z siedmiu wolnych, a także zanotował sześć zbiórek, trzy bloki i asystę. Niestety taki sam scenariusz rozegrał się z Los Angeles Lakers, Suns przegrali 99:95. Gortat nie zachwycił w obronie, jego drużyna przegrała w zbiórkach 31:47. Polak zdobył 12pkt. Dla fanów Phoenix Suns i Marcina Gortata pozostaje mieć tylko nadzieję, bo z New York Knicks ulegli 96:121.



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Tour de Ski – teatr jednej aktorki, podsumowanie.

Autorem artykułu jest Konrad Gawron



Fenomenalny występ Justyny Kowalczyk w tych zawodach przyćmił wszystkie inne dyscypliny w okresie noworocznym. Zobaczmy jak to się udało i dlaczego tak dobrze wypadła nasza zawodniczka.

Nie od dziś wiadomo, że Justyna spędza na treningu dużo więcej godzin niż pozostałe zawodniczki. W połączeniu z dużych uporem i nieustępliwością dało to świetne rezultaty. Od początku do końca tych trudnych zawodów nasza zawodniczka nie miała kryzysu. Główne rywalki nie mogą się tym pochwalić i przez chwilowe dołki powiększały swoje straty do liderki. Najpierw Charlotte Kalla pobiegła bardzo słabo na 10km, potem Majdić po świetnych sprintach, ostatnich dwóch biegów do udanych nie zaliczy. Najrówniej wypadły Włoszki i dzięki temu zajęły 3 i 4 miejsce.

Objawieniem jest Johaug, której chyba najwięcej sił zostało na ostatnie dwa biegi. Nie ma się co temu dziwić, gdyż początek rywalizacji miała taki sobie. Nie zmienia to jednak faktu, że swoją zwyżką formy bardzo pomogła naszej zawodniczce w biegu na 10km techniką klasyczną. Justyna jednak wykazała się świetną taktyką i w odpowiednim momencie uciekła Norweżce zyskując kolejne sekundy, tak potrzebne, jak się później okazało w biegu ostatnim. Zdała sobie sprawę, że Johaug ma duży zapas sił i biegnie bardzo szybko, co na pewno przełoży się na dobry wynik w biegu kończącym. Do tego Norweżka świetnie biega techniką dowolną, dużo więc nadrobi na trasie z ciężkim podbiegiem. I tak się stało. Mając stratę 3 minuty i 21 sekund do Justyny, zdołała zniwelować ją do 1 minuty i 21 sekund, co dało jej w efekcie drugie miejsce i życiowy sukces. Strach pomyśleć co by było, gdyby Justyna miała mniejszą przewagę. Prawdopodobnie w ostatnim biegu straciłaby wygraną. Norwedzy doczekali się drugiej biegaczki na wysokim poziomie, która świetnie uzupełni kadrę Norwegii, zwłaszcza w biegach długich.

Nam za to brakuje kolejnych zawodniczek na poziomie. Drugiej nasze reprezentantce udało się zająć 26 miejsce, co jest bardzo dobrze rokującym wynikiem. Sukcesy Justyny mają szanse w płynąć na rozwój tej dyscypliny i więcej chętnych do treningu. Tak samo stało się po sukcesach Adama Małysza, jednak tam efekt kaskady nie zadziałał. W biegach jest szansa aby stało się inaczej.

Justyna Kowalczyk mimo, że pobiegła dosyć wolno ostatni bieg Tour de Ski, wygrała z rywalkami o jedną klasę. Miał luksus pobiegnięcia spokojniej i dobrego rozłożenia sił, aby nie stało się nic złego. Intensywny trening, dobra taktyka, nieustępliwość i coraz większe doświadczenie. Wszystkie te czynniki złożyły się na ostateczny sukces. Był to więc teatr jednej aktorki, z którego trochę dla siebie urwała Therese Johaug. I to ona jest bohaterką w swoim kraju, pod nieobecność Bjorgen.

Co do najciekawszej rywalizacji między Bjorgen a Kowalczyk, wszystko się wyjaśni, która Zn ich jest najsilniejsza. Bezpośrednie rywalizacje pokazały, że Bjorgen jest poza zasięgiem wszystkich. Potem postanowiła nie wystąpić w Tour de Ski i trenować przed mistrzostwami świata. Zobaczymy czy wyjdzie jej to na dobre. Nasza zawodniczka obecnie złapała formę, której jej brakowało pierwszych zawodach. Rywalizacja zapowiada się naprawdę ciekawie i ciężko na dzień dzisiejszy wyrokować kto z niej wyjdzie zwycięski. Na razie można stwierdzić, że jest remis, a kto strzeli decydującą „bramkę” dowiemy po mistrzostwach w Oslo.



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 7 stycznia 2011

17 KOLEJKA PRIMERA DIVISION - Barcelona ucieka, Real nie daje za wygraną!

Autorem artykułu jest Krzysztof Kubacki



Pewne zwycięstwa faworytów. FC Barcelona dalej z przewagą 2pkt nad Realem Madryt w batalii o tytuł Mistrza Hiszpanii i tak będzie zapewne do końca sezonu..

17 kolejka przebiegła bez niespodzianek. Zajmująca fotel lidera FC Barcelona odniosła łatwe zwycięstwo z 17 drużyną Premiera Division Levante.Od samego początku Barcelona narzuciła własny styl gry. Już w 7 min. Iniesta próbował strzelić gola ale wspaniałą interwencją popisał sie Reina.Od czasu do czasu goście próbowali skonstruować jakiś atak ale kiedy dochodzili do sytuacji bramkowych nie potrafili ich wykorzystać. Odziwo pierwsza połowa spotkania zakończyła sie wynikiem 0-0. Tuż po przerwie Barcelona strzeliła pierwszego gola a dokładniej Pedro w 47min umieścił piłkę w siatce. Pedro zdobył swoją 2 bramkę w 59min nie dając szans bramkarzowi gości, była to 10 bramka 23-letniego napastnika w sezonie. Ostatecznie Barcelona wygrała z Levante 2-1 a honorową bramkę dla Levante zdobył w 80 min. Stuani.

W drużynie mistrza Hiszpani zabrakło 3 podstawowych zawodników: L.Messiego, G.Pique, i C.Puyola.

W innym meczu na szczycie zmierzyły sie drużyny Valencii i Espanyolu.Zajmująca 4 miejsce Valencia w 29 min obieła prowadzenie po strzale głowa z rzutu rożnego Aduriza. Niestety w 45 min błąd popełnił Costa i wpakował piłkę do własnej bramki. Grająca w 10 Valencia po składnej akcji w 90+2 min strzeliła zwycięskiego gola a jej autorem był Mata. Valencia odniosła zasłużone zwycięstwo.

Najbrutalniejszy mecz odbył sie na stadionie San Mames gdzie w meczu pomiędzy Athletic Bilbao a Deportivo La Coruna sędzia pokazał aż 3 czerwone kartki.

17 kolejkę Primera Division kończył mecz pomiędzy drużynami Getafe a Realem Madryt. Jak się można było spodziewać Real wygrał ten mecz. Już po 20 min Real prowadził 2-0 po bramkach C.Ronaldo i M.Ozila. W 29 min. kontaktową bramkę strzelił Parejo.Po przerwie kolejną bramke dołorzył Ronaldo. To już 20 bramka Portugalczyka w obecnym sezonie.W końcówce zrobiło się gorąco najpierw czerwoną kartke obejrzał Arbeloa a 3 min pózniej rozmiary porażki zmniejszył Albin. Mimo dobrej gry w końcówce zespołu gospodarzy nie udało się doprowadzic do remisu i Real wywiózł cenne 3pkt.

Komplet wyników 17 kolejki:

- Athletic Bilbao 1-2 Deportivo La Coruna

- FC Barcelona 2-1 Levante

-Gijon 1-2 Malaga

-Sevilla 1-0 Osasuna

-Valencia 2-1 Espanyol

-Atl. Madryt 0–0 Santander

-Mallorca 3-0 Hercules

-Villarreal 2-0 Almeria

-Zaragoza 2-1 Real Sociedad

-Getafe 2 -3 Real Madrid

---

http://kynek2-pilkanozna.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 1 stycznia 2011

Ubezpieczenie narciarskie

Autorem artykułu jest Agnieszka Peszek



Ubezpieczenie narciarskie to obok nart, butów, kasku powinno być bezwzględne "wyposażenie" każdego narciarza. Warto mieć ubezpieczenie na wypadek wypadku, a także np. przeziębienia.

Nawet jeśli jesteśmy bardzo ostrożni na nartach, przestrzegamy wszystkich zasad bezpieczeństwa i jeździmy oczywiście w kasku narciarskim, jazda na nartach wiąże się z ryzykiem wypadku. Skala możliwych urazów, spowodowanych ewentualnym wypadkiem jest bardzo szeroka. Najczęstsze są urazy stawu kolanowego (uszkodzenia łąkotek i więzadeł krzyżowych) i złamania kości długich: nóg, rąk i obojczyków. Urazy narciarskie wymagają przeważnie natychmiastowej, kosztownej diagnostyki i leczenia i wiążą się z koniecznością transportu ze stoku do ośrodka medycznego (często z wykorzystaniem śmigłowca). Do wypadku narciarskiego może dojść na skutek zderzenia z innym narciarzem lub na skutek naszego własnego upadku. W zależności od tego kto jest sprawcą a kto poszkodowanym są możliwe różnego rodzaju roszczenia i odszkodowania. Konkluzja jest oczywista - biorąc pod uwagę istotne ryzyko wypadku na nartach, potencjalne koszty diagnostyki i leczenia i możliwe koszty odszkodowania, warto się ubezpieczyć.

przykładowy koszt polisy dla:

4 osobowej rodziny 2 + 2 ( dzieci do 20 roku życia ) na okres 6 dni

z uwzględnieniem zwyżki za amatorskie uprawianie narciarstwa

wyniesie około 60-65 euro.

W dużej mierze roszczenia pokrywane są bezgotówkowo (ale nie zawsze).

W razie wypadku narciarskiego należy pamiętać o szybkim kontakcie z operatorem – numer telefonu jest zawsze podany na polisie bądź wizytówkach dołączanych do ubezpieczenia.

Jest to dość skrótowe omówienie poszczególnych części polisy – tzw. ogólne warunki ubezpieczenia (OWU) precyzują zakresy, określają wyłączenia i nakazują jak należy postępować w przypadku wystąpienia zdarzenia.

---

Andrzej Peszek

tekst pochodzi z książki "Narciarstwo, czyli jak poporawić technike i przygotować się fizycznie do sezonu"

wydawnictwo książek sportowych www.wydawnictwolandie.pl

portal dla ludzi aktywnych www.alpy.info.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Tomasz Adamek a waga ciężka

Autorem artykułu jest Krzysztof Borowik



Odkąd nasz jeden z nielicznych Mistrzów Świata w boksie zawodowym postanowił przejść do wagi ciężkiej trwają dywagacje na temat tego czy oby tam pasuje i czy wogóle ma szanse coś osiągnąć w królowej wag. Postaram się rozjaśnić nie co ten temat i to zagadnienie.

Na początku przypominam, Tomasz Adamek był Mistrzem Świata w wadze połciężkiej, gdzie limit wagowy wynosi nieco Tomasz Adamek a waga ciężkaponad 79 kg. Jednak po dwóch udanych obronach doznał porażki z Chadem Dawsonem i stracił tytuł. Po tej porażce dowiedzielismy sie, że nasz rodak nie był w najlepszej formie fizycznej bo mial problemy z zrzuceniem wagi. Oczywiście mógł kontynuowac karierę w tej kategorii, ale normą byłyby owe problemy. Poza tym "niedożywiony" bokser nie może tryskać siłą i dynamika na ringu. Za tem jedynym wyjściem była przeprowadzka do kategorii wyżej - junor ciężkiej, gdzie limit wagowy wynosi 90, 7 kg. Jak sam Tomasz Adamek powtarzał, jest dla niego optymalna waga i w końcu po latach nie musi się juz głodzić. Wiadomo też, że w nowej kategorii w okresie przygotowawczym ważył nawet 95 kg i przed walką musiał nieco schudnąć, aby dobic do tych 90,7 kg. Wniosek z tego jeden; naturalna kategoria wagowa dla Tomka Adamka jest na granicy wagi junior ciężkiej a ciężkiej. To w półciężkiej boksował jako "nienaturalny fizycznie". Waga ciężka jest mu bardziej naturalna niż waga połciężka, w której zresztą udało mu sie odnieść sukces.

Więc dlaczego miałoby sie mu nie udać w ciężkiej? Odpowiedzi jakie można usłyszeć są takie, że rywale w ciężkiej są od niego więksi i silniejsi. Ale czy to jest w boksie najważniejsze? Nie!

Większość wielkich mistrzów wagi ciężkiej nie było gigantami typu bracia Kliczko. Wystarczy przytoczyc takie nazwiska jak Joe Louis(wzrost 188 cm, waga do 99 kg), Floyd Patterson(wzrost 183 cm, waga do 90 kg), Rocky Marciano(wzrost 178 cm, waga do 90 kg), Joe Frazier(wzrost 182 cm, waga do 104 kg, Evander Holyfield(wzrost 189 cm, waga do 100 kg), czy w końcu Mike Tyson, ktory zawsze był mniejszy od swoich rywali a mimo to kład większoc na deski. Dla porównania: Tomasz Adamek: ( wzrost 188 cm, przypuszczalna waga w wadze ciężkiej ok 100 kg.).

Okazuje się, że nie warunki fizyczne nie są najważniejsze, a po prostu umiejętności, dynamika i szybkość, a nie od dzis wiadomo, że dynamika plus szybkośc równa się siła. Czy któreś z tych cech brakuje naszemu mistrzowi?

Szybkość:Jako bokser walczący w niższych kategoriach posiada większą szybkośc niż bokserzy ważący grubo ponad 100 kg. Jak szybkość góruje nad siła i warunkami fizycznymi można było zobaczyć w pierwszej walce Adamka w wadze ciężkiej z Andrzejem Gołotą. Prawdą też jest, że Gołota był daleki od formy ze swoich lat świetności, ale napewno nadal był silnym bokserem, który mógł jednym ciosem posłac na deski. Jednak na nic ta siła jeśli rywal jest dużo szybszy i zwinniejszy. Z tego wynika, ze walczący dziś w wadze ciężkiej bokserzy "molochy" nie sa w stanie zagrozić Adamkowi.

Umiejętności: Czy Tomasz Adamek jest utalentowanym bokserem? Sądzę iż tak, zdobył tytuł mistrz swiat w dwóch kategoriach wagowych co mimo słabej kondycji dzisiejszego boksu i bokserów, nie jest takie łatwe. W ringu potrafi myśleć, bic kombinacjami i w razie potrzeby zmienic taktykę z całą pewnościa to dobry bokser. A napewno był takim w wadze półcięzkiej i junior ciężkiej.

Siła: Określam ją jako umiarkowaną i w zupełności wystarczającą do wagi ciężkiej. A wieści dochodzące z obozu Adamka mówią, że siła ciosu rośnie. Widzieliśmy też jak po jednym ciosie rywal Tomka, Johnathon Banks padł na deski zupełnie zamroczony, a także jak kombinacją dwóch ciosów posłał 117 kilogramowego Andrzeja Gołotę na deski. Więc jestem spokojny o siłę uderzenia, wszak to kombinacje ciosów Polaka mają siać grozę, a nie pojedyncze ciosy.

Dodatkowe atuty: Wiadomo tez, że "Góral" to twardy bokser, a szczękę ma całkiem odporną, mimo iż w wadze ciężkiej nie dostal jescze porządnego ciosu myślę, że w tym aspekcie też mieści się w normach tej kategorii. W końcu "nie ma ludzi odpornych na ciosy, są tylko źle trafieni".

Reasymując, można stwierdzić, że Tomasz Adamek ma szansę osiągnąc coś wielkiego w wadze ciężkiej, ma motywację, wiarę w siebie, umiejętności. Wiele nam powie najbliższa walka z Estradą, który mimo iż nie jest wybitnym bokserem to walczy niewygodnie i będzie dużo szybszy niż Gołota. Po tym pojedynku okaże się czy w przyszłości Adamek będzie mógl stanąć na przeciwko braciom Kliczko i walczyć jak równy z równym. Rok 2010 napewno da nam odpowiedź.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ekstraklasa za silna dla Lecha Poznań?

Autorem artykułu jest Maciej Kowalski



Po zdobyciu mistrzostwa Polski wszyscy liczyli, iż Lech Poznań wzmocniony w letnim oknie transferowym będzie walczył o najwyższe cele, w tym ponowny tytuł najlepszej drużyny najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Niestety ektraklasa szybko zweryfikowała te cele, które okazały się nieosiągalne dla wąskiej ławki Lecha.

Nowy sezon Ekstraklasy dla drużyny Kolejorza miałbyć przełomowym nie tylko na ligowym podwórku, ale także na arenie międzynarodowej. Drużyna z Poznania mimo straty najlepszego strzelca Roberta Lewandowskiego miała jako pierwsza drużyna od kilkunastu lat przebić się przez elminacje do ligi mistrzów i dołączyć do najbardziej elitarnych rozgrywek. W osiągnięciu tego celu miał pomóc powracający po wielu latach spędzonych w Bundeslidze Artur Wichniarek, który miał godnie zastąpić Lewego. Niestety Liga Mistrzów podobnie jak w poprzednich lata nie była pisana polskiemu zespołowi, który poległ w trzeciej rundzie eliminacyjnej w pojedynku z mistrzem Czech. Ta porażak dla Lecha miała być jeszcze większym impulsem do lepszej gry w lidze oraz Lidze europejskiej, do której Lech awansował automatycznie odpadając z eliminacje ligi mistrzów. Niestety choć w europejskich pucharach Kojorz poradził sobie wyśmienicie, to Ekstraklasa okazała się dla niego zbyt wymagająca. I tak zespół z Poznania na półmetku rozgrywek znalazł się na odległym 11 miejscu przegrywając z takimi rywalami jak Zagłębie Lublin, czy Ruch Chorzów. Strata jedenastu punktów do lidera może okazać się nie do odrobienia, przez co europejskie puchary na następny sezon oddalaja się coraz bardziej. Dlatego też Ekstraklasa dla drużyny z Poznania jest już raczej przegrana i teraz zespół z Lecha musi skupić się na jak najlepszym wyniku w lidze europejskiej oraz wywalczeniu pucharu polski, który jest najkrótszą drogą do europejskich rozgrywek. Jednak osiągnięcie tych celów będzie możliwe tylko w momencie, kiedy na ławce Lecha pozostaną gracze występujący w pierwszej jedenastce w poprzedniej rundzie, a dołączą do nich równie klasowi zawodnicy.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

20. kolejska Angielskiej Premier League

Autorem artykułu jest Dominik Komorowski



Właśnie skończyły się trzy ostatnie mecze 20. kolejki angielskiej Premier League. Chelsea Londyn wygrała skromnie 1:0 z Bolton Wanderers. Gola w 61. minucie spotkania zdobył Florent Malouda po podaniu Drogby.

Dzięki temu zwycięstwu zespół z Londynu awansował na 4. miejsce w tabeli.


W drugim meczu Arsenal tylko zremisował na wyjeździe z Wigan Athletic 2:2. Bramke dla Wigan zdobył Watson w 18. minucie z karnego oraz samobójcze trafienie zaliczył Squillaci w 81. minucie. Dla Arsenalu strzelał Arszawin (40 min) i Bendtner (44 min). W klubie ze stolicy 90 minut rozegrał reprezentant Polski Łukasz Fabiański.

W ostatnim meczu dzisiejszego wieczoru doszło do niemałej sensacji. Piłkarze Liverpoolu przegrali na Anfield Road 0:1 z przedostatnią w tabeli drużyną Wolverhamtpon. Bramkę dla gości na wagę 3 punktów zdobył Ward w 56. minucie meczu.

Wczoraj Manchester United zremisował na wyjeździe z Birmingham City 1:1. Man U wyszedł na to spotkanie bez kontuzjowanego Naniego który leczy kontuzję biodra. Mimo tego prowadzili od 58. minuty 1:0. Wydawało się, że takim wynikiem zakończy się spotkanie, lecz niespodzianke sprawił nam Lee Bowyer, strzelając gola w 90. minucie na 1:1.

Dla "Czerwonych Diabłów" był to siódmy wyjazdowy remis w tym sezonie. Mimo to prowadząc w tabeli ligi angielskiej mając 38 punktów. Tyle samo ma Man C, lecz United mają 2 zaległe mecze.
Cały mecz na ławce rezerwowych przesiedział Tomasz Kuszczak.

Wyniki 20. kolejski Premier League:

Manchester City 4 - 0 Aston Villa
Stoke 0 - 2 Fulham
Sunderland 0 - 2 Blackpool
Tottenham 2 - 0 Newcastle
West Brom 1 - 3 Blackburn
West Ham 1 - 1 Everton
Chelsea 1 - 0 Bolton
Wigan 2 - 2 Arsenal
Liverpool 0 - 1 Wolves

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Przyszłość Lecha Poznań w Europie

Autorem artykułu jest lewinio



W artykule tym przedstawiam państwu jak według mnie wyglądają szanse Lech Poznań na grę w europejskich pucharach w obecnym a także w przyszłym sezonie.

Witam wszystkich.

Chciałbym dziś pokrótce omówić szanse Lecha Poznań w obecnych rozgrywkach ligowych jak i pucharowych i jak to się przełoży na przyszły sezon europejskich pucharów. Wybrałem akurat ten klub gdyż jak wiadomo od jakiegoś czasu(dokładnie od 2 lat) to właśnie piłkarze Lech w godny sposób reprezentują Polskę w europejskich pucharach.
W obecnym sezonie piłkarze trenera Bakero w lidze nie prezentują się najciekawiej. W 15 spotkaniach zgromadzili ledwie 19 punktów i tracą do lidera(Jagiellonia) 11 punktów. Biorąc pod uwagę że do końca sezonu pozostało co prawda jeszcze 15 kolejek , oraz fakt jak wyrównana jest liga w górnej części tabeli i jak ciężko gra się na wyjazdach nie daję zbyt dużych nadziei na obronę tytułu mistrza Polski piłkarzom z Poznania. Wobec takiej sytuacji szanse na zapewnienie sobie gry w przyszłorocznych pucharach mogą zdobyć na 2 sposoby: zwycięstwo w Pucharze Polski lub zwycięstwo w lidze europejskiej. Według mnie zarówno trener jak i działacze a przede wszystkim piłkarze powinni skupić się właśnie na tych dwóch imprezach, a w szczególności na tej pierwszej.
W pucharze Polski najbliższym przeciwnikiem Kolejorza będzie Polonia W-wa. Na pewno jest to klub do ogrania, tym bardziej że prezes Wojciechowski znowu chce zmienić trenera(Paweł Janas nie osiąga wyników) a jak wiadomo częste zmiany trenerów przekładają się na grę zespołu. Nie można zapomnieć o Jose Bakero który też będzie chciał udowodnić prezesowi Wojciechowskiemu ze niesłusznie zwolnił go po 5 kolejkach z Polonii gdy ta prowadziła w lidze. Z kolei w lidze europejskiej Lech trafił na Bragę. Klub z Portugalii który w tym sezonie potrafił zwyciężać Sevillę na wyjeździe 4:3 czy Arsenal u siebie 2:0. W takiej sytuacji piłkarze z Wielkopolski nie wystąpią raczej w roli faworytów w dwumeczu, a jak wiemy w takiej roli czują się najlepiej. Grają bez obciążenia psychicznego przez co ich akcje są szybkie, dokładne i skuteczne o czym przekonał się Juventus Turyn czy Manchester City. Oczywiście po ewentualnym przejściu Bragi, na dalszej drodze do finału będą czekać coraz silniejsze drużyny, ale historia nie raz pokazywała ze w futbolu nie zawsze wygrywa silnijeszy, a do finału nie zawsze dochodzą faworyci.
W europie w większości mamy teraz przerwę w rozgrywkach. A jak mamy przerwę to mamy otwarte okienko tranferowe w którym już szeregi Kolejorza opuścili Peszko i Tshibamba. Ale o ile Peszko stanowił o sile klubu o tyle Tshibamba był jedynie rezerwowym które nie potrafił wykorzystywać dawanych mu szans. Myślę ze po odejściu Peszki wieksze szanse na grę będą otrzymywać Kiełb i Możdżeń, którzy potrafią grać w piłkę co udowodnili nie raz. Wydaje mi się że działacze klubu przy Konwiktorskiej zatrzymają do końca sezonu Rudnevsa w składzie który jeszcze ma czas na europejską karierę. Dodając do tego fakt ze Lech na pewno pozyska nowych piłkarzy (kupno Ślusarskiego oraz zainteresowanie Woląkiewiczem) mogę jasno stwierdzić że są duże szanse na oglądanie piłkarzy w niebieskich strojach w europejskich pucharach w przyszłym sezonie.

Pozdrawiam

---

Zapraszam na mój blog http://sport-lewinio.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Freebety bukmacherskie

Autorem artykułu jest Adam Nowak



Pozycja freebetów na rynku zakładów bukmacherskich stale się umacnia. Najpotężniejsze firmy tj. Bwin dołączają do swoich ofert ten sposób promocji dla nowych uczestników.

Wśród graczy panuje niezmienne przekonanie, iż freebet jest najlepszym z dostępnych bonusów w internecie. Wiedza o freebetach jest więc w cenie jak nigdy wcześniej! Kwota freebetów zmienia się z tygodnia na tydzień i dlatego na bieżąco warto śledzić strony bukmacherów.

Freebetem nazywamy kwotę pieniężną w formie darmowego (bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów!) zakładu. Bukmacher dołącza freebet jedynie przy pierwszej rejestracji w danej firmie bukmacherskiej. Zazwyczaj dołączany jest do niego specjalny regulamin, który wskazuje w jaki sposób należy wykorzystać przyznany bonus. Niektóre punkty regulaminu są identyczne dla większości freebetów. Zaliczyć do nich można:

- weryfikacja danych osobowych przy zakładaniu konta (wyeliminowanie wielokrotnego korzystania z promocji, sprawdzenie wieku gracza itd.),

- wpłacenie na konto kwoty pieniężnej (możliwe jest jej późniejsze wypłacenie bez żadnej straty),

- określenie minimalnego kursu, po jakim musi zostać obrócony freebet,

- określenie rodzaju zakładu, na jaki musi zostać wykorzystany freebet.

Freebet, jaki bukmacher przyznaje swoim graczom jest kwotą do obrotu w zakładach bukmacherskich. Należy pamiętać, że nie są to pieniądze, które możemy wypłacić na swoje konto zaraz po ich otrzymaniu! Wielu graczy myli bowiem freebet z gotówką w postaci prezentu. Średnia wartość freebetu na rynku bukmacherskim mieści się w przedziale 30 - 80 PLN.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Rozpoczyna się Tour de Ski

Dziś rozpoczyna się Tour de Ski.
Biegiem na 2,5 km techniką dowolną w niemieckim Oberhofie Justyna Kowalczyk rozpocznie w piątek zmagania w tej prestiżowej imprezie. Zawody te potrwają do 9 stycznia 2011 r. a Polka w ich trakcie pokona około 59 kilometrów. Mistrzyni Olimpijska z Vancouver będzie bronić tytułu wywalczonego w poprzednim sezonie. Dla naszej najlepszej biegaczki Tour de Ski będzie dobrą okazją do objęcia prowadzenia w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Obecnie Justyna Kowalczyk traci do Marit Bjoergen 221 punktów a w całym cyklu można swoje konto wzbogacić nawet o 800 "oczek". Pula nagród wynosi 650 tysięcy euro.

Źródło: INTERIA.PL/PAP

Lech wyeliminował wielki Juventus

Autorem artykułu jest Krzysztof Janik



W środowy wieczór Lech rozegrał jedno z najważniejszych spotkań w historii klubu. Poznaniacy nie zawiedli swoich fantastycznych kibiców i dzięki remisowi z Juve na kolejkę przed końcem rozgrywek zapewnili sobie awans do dalszej fazy Ligi Europejskiej.

Mecz rozgrywano w ekstremalnych warunkach – Włosi zgodnie twierdzą, że ten mecz należało przełożyć, na nasze szczęście arbiter główny pozwolił dograć Poznaniakom spotkanie do końca. Wielkie wydarzenie sportowe zgromadziło na nowoczensym stadionie 40 tysięcy kibiców- bilety na to spotkanie rozeszły się w ekspresowym tempie.

Bramkę dla Lecha zdobył w 12 minucie Artjoms Rudnevs- prawdziwy kat „ Starej Damy”, który w dwóch meczach strzelił Juventusowi aż cztery gole. Działacze z Turynu zamierzają sprowadzić zimą napastnika i być może będą starali się kupić młodego Łotysza. W pierwszej połowie Lech miał wiele szczęścia -kiedy piłka odbita od Arboledy minęła słupek, przy uderzeniu z kilku metrów Bonnucciego po dobitce strzału Del Piero oraz w sytuacji, gdy Vincenzo Iaquinta przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Lecha.

Lechowi udało się jednak utrzymać korzystny wynik aż do 84 minuty - wcześniej groźnie uderzał Del Piero - piłka po jego strzale kilka milimetrów minęła słupek. Wydawało się, że goście z Turynu w tych ekstremalnych warunkach nie zdołają pokonać Krzysztofa Kotorowskiego, tymczasem Vincenzo Iaquinta doprowadził do remisu. Kiedy jednak w 95 minucie Kotorowski złapał piłkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Alexa Del Piero, stało się jasne, że Lech Poznań wyeliminował wielki Juventus.

Dzięki Poznaniakom sezon 2010/2011 nie jest kompletnie stracony dla naszej piłki. Wcześniej pozostali nasi reprezentanci skompromitowali się w tych rozgrywkach (z wyjątkiem Jagiellonii), tymczasem drużyna z Wielkopolski jak równy z równym grała z Juve i Manchesterem City. Podopieczni Bakero wywalczyli awans z grupy śmierci, która nawet w Lidze Mistrzów byłaby jedną z najtrudniejszych. Lech dzięki dobrej grze zarobił sporo pieniędzy, wypromował piłkarzy, zdobył cenne punkty do rankingu klubowego i przede wszystkim dał polskim kibicom wiele radości.

16 grudnia Lech zagra w Salzburgu z Red Bullem i jeśli wygra to spotkanie, ma spore szanse na zajęcie pierwszego miejsca w grupie. Awans do 1/16 Ligi Europejskiej to jeden z największych sukcesów w historii klubu oraz polskiej piłki klubowej w ostatnich kilkudziesięciu latach. Jeśli Lechici utrzymają formę do fazy pucharowej, przygoda z Ligą Europejską może potrwać znacznie dłużej niż pierwotnie zakładano. Miejmy nadzieje, że pozostałe kluby wezmą przykład z Lecha i w następnej edycji europejskich pucharów nie przyniosą nam wstydu, jak choćby Wisła Kraków w meczach z Karabachem i Levadią.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl